Można powiedzieć wiele hałasu o nic.
Instynkt samozachowawczy zawsze walczył z ludzkim intelektem, problem szóstego przykazania, wierności małżeńskiej, ludzkiej godności. To on określa tożsamość płciową, fizyczną psychiczna i społeczną, która powstaje w wyniku procesu dojrzewania.
W życiu społecznym kobietom czasem odpowiadają role męskie, a mężczyznom kobiece, nie jest to powodem do utraty tożsamości płciowej.
Nie da się żyć wbrew sile natury. Choć niektórzy mają takie fanaberie i próbują rządzić społeczeństwem, oczywiście bez większego powodzenia, skutecznie jednak zwracając na siebie uwagę. I o to chodziło cel został osiągnięty. Dlatego Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje gender jako stworzone przez społeczeństwo role, zachowania, aktywności i atrybuty, jakie dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla mężczyzn i kobiet.
Kulturowa tożsamość płciowa, przekazywana jest poszczególnym jednostkom poprzez uczenie się, odgrywanie i powtarzanie zachowań innych osób tej samej płci np. sposób ubierania się, sposób zachowania, oczekiwane funkcje w ramach społeczeństwa, sprawowana władza.
Niestety dla jednych to pojęcie oznacza po prostu kulturowe wzorce zachowań kobiet i mężczyzn, dla innych to ukryty plan zmiany naturalnego porządku świata. I tu o burzę w szklance wody nie trudno. Angielskie gender,– płeć, czyli człowiek czuje się tak jaką ma płeć. Mogą mu się podobać role płci przeciwnej, ale instynkt samozachowawczy nigdy nie podyktuje zmiany tożsamości płciowej. Jest zbyt silny, chyba na starość, ale to już nie ma znaczenia. Panowie niewieścieją, a panie już nie muszą. Dziadkowie obawiają się, że jak przyprowadza wnuka do przedszkola to odbiorą wnuczkę, rodzące, że dziecko sobie samo ustali płeć. Czy nie jest to jakaś histeria dwudziestego drugiego wieku? Wieku, w którym człowiek chce zastąpić Boga w jego prawach : tworzenia i życia. To zaskakująca samowola ludzkiej niefrasobliwości, pychy i egoizmu, a przede wszystkim zwrócenia na siebie społecznej uwagi.