środa, 8 października 2014

Cudowna opieka Matki Bożej Różańcowej czasie działań wojennych

Bohaterska obrony Łomży przed bolszewickim najazdem dowodzona przez generała Michaiła Tuchaczewskiego, poprzedziła cud na Wisłą. Od 28 lipca do 2 sierpnia 1920 roku 700 żołnierzy zapasowego batalionu 33. pułku piechoty, dowodzonych przez kapitana Mariana Raganowicza i wspieranych przez bohaterskich mieszkańców Łomży i okolicznych wsi, powstrzymywało 12 sowieckich dywizji przed dalszym pochodem Armii Czerwonej na zachód Europy. Wielu świadków tych wydarzeń wskazywało na skuteczność modlitwy różańcowej.

Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920 Bitwa warszawska, nazywana też cudem nad Wisłą, była stoczona w dniach 12-25 sierpnia 1920, w czasie wojny polsko- bolszewickiej. Została uznana za osiemnastą na liście przełomowych bitew w historii świata. Zdecydowała o zachowaniu niepodległości przez Polskę.

Głównym celem drugiej walki zbrojnej Ślązaków było wyparcie niemieckiej Policji Bezpieczeństwa z obszaru plebiscytowego i zastąpienie jej strażą obywatelską, a następnie - nowo utworzoną policją plebiscytową.Powstańcy opanowali powiaty: katowicki i bytomski oraz większość tarnogórskiego, rybnickiego, zabrzańskiego i lublinieckiego. Akcja zakończyła się 25 sierpnia 1920r. na rozkaz jej dowódców. W wyniku powstania niemiecką policję plebiscytową zastąpiono mieszaną - polsko-niemiecką.Międzysojusznicza Komisja Plebiscytowa ogłosiła rozwiązanie niemieckiej policji i powołała Policję Górnego Śląska o polsko-niemieckim składzie. Powstańcy uzyskali również zapewnienie ukarania przywódców antypolskich ekscesów i usunięcie z obszaru objętego plebiscytem osób, które przybyły tu po 1 sierpnia 1919 r. II powstanie śląskie zostało wygrane. To graniczyło z cudem, o to modliły się żony powstańców na różańcu. W tym samym czasie bolszewicy stali pod Warszawą. Był to mały górnośląski cud nad Rawą, niewielką rzeczką przepływającą przez Katowice. Potem nie tylko Katowice, ale także najlepsze pod względem gospodarczym tereny Górnego Śląska przyłączone zostały do Polski.

Mój dziadek Marian Dworski brał udział w wojnie bolszewickiej i trafił jako jeniec do twierdzy krymskiej. W 1919r. uciekł z niej ratując się skokiem do Morza Czarnego z wysokości 70 metrów, gdzie czekał na niego umówiony przewoźnik. To był cud, że przeżył ten skok. Wcześniej Kiedy studiował prawo i ekonomię na Uniwersytecie Jana Kazimierza, wszedł w patriotyczne kręgi konspiracyjne. Józef Piłsudzki powołał  wówczas we Lwowie w 1910r. tajną organizację wojskową Związek Walki Czynnej ZWC, w celu przygotowania kadr kierowniczych przyszłego powstania zbrojnego w zaborze rosyjskim. Został emisariuszem. Schwytany przez  carską Ochranę otrzymał wyrok śmierci który na drugi dzień miał być wykonany. Został sam w celi, jego kolegów zabrano do celi przesłuchań. Doznał wielkiego wstrząsu, tak dużego, że na drugi dzień cały osiwiał. Był krótko ostrzyżony na jeżyka, stąd proces utleniania melaniny nastąpił gwałtownie, zmienił się nie do poznania. Kiedy przyszli go zabrać na egzekucję, strażnik wrzasnął patrząc się na niego.
- Gdie że Dworski!
Marian nic nie rozumiał, nie miał lusterka i się nie odezwał, był w szoku.

- Była aszybka, jewo wziali z twaimi druzjami, a ty ubieżaj ty nie na razstrieł,  naczałas wajna, ubieżaj! – To mówiąc wyszedł zostawiając drzwi otwarte. W korytarzach zapanował ruch, więźniowie prześcigali się jeden przez drugiego w pogoni do wyjścia. Strażnicy stali z wycelowanymi w nich karabinami. Zbliżał się front. Marian wybiegł z celi ściskając różaniec.

1 września  1939r. wyleciała eskadra samolotów  niemieckich w celu zbombardowania Jasnej Góry. Piloci wrócili i mówili, że otrzymali złe szkice, ponieważ w miejscu celu było wielkie jezioro i  tam bomby rzucili. Dowództwo podejrzewało sabotaż, pilotów oddano pod sąd polowy. Po południu tego dnia wysłano następne samoloty. Piloci w miejscu celu widzieli wielki bór leśny. Zrzucili tam bomby, ale i tak dostali się pod sąd. Następnego dnia wysłano tam samolot z oficerami SS. Samolot zaginął.

 6 sierpnia 1945 r. Amerykański bombowiec B-29 zrzuca bombę, która zmiotła miasto z powierzchni ziemi. Wśród mieszkańców Hiroszimy był jezuita ojciec Hubert Schiffer, po odprawionej Mszy św. zamierzał spożyć śniadanie, gdy po­tężna eksplozja wstrząsnęła powietrzem. „Niewidzialna siła uniosła mnie w górę, wstrząsała mną, rzucała, wirowała ni­czym liściem podczas jesiennej zawieru­chy".. Wszystko zostało zniszczone a on miał niewielkie zadrapania z tyłu szyi. Dom, w którym mieszkali katoliccy duchowni, ocalał, pod­czas gdy wszystkie inne budynki roz­padły się. W czasie, kiedy to się zdarzyło, ojciec Schiffer miał 30 lat. Ten jezuita nie tylko przeżył, ale cieszył się również dobrym zdrowiem przez następne 33 lata. Zarówno w Hiroszimie, jak i Nagasaki jedynymi, którzy ocaleli, byli duchowni katoliccy.

 Modlący się na różańcu, których oszczędziła pożoga wojenna, mogli by dopisać tu setki stron świadectw.

wtorek, 7 października 2014

śp. Leopold Krzanowicz

Był od 6 marca 1998r. Prezesem Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej przy Kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie Mydlnikach, liczącego 17 członków zwyczajnych, 3 członków wspierających oraz 2 kandydatów.

         Z jego  inicjatywy w 100 lecie duszpasterstwa powstała kapliczka figurami Świętych Cyryla i Metodego, przy pętli autobusowej MPK Mydlniki . Upamiętnia ona miejsce gdzie w latach 1914-1951 odprawiano msze św. w budynku "Starej Karczmy". Wspierał Zgromadzenie Córek Bożej Miłości. W 29 numerze Bronowickich Zeszytów Historyczno-Literackich, Leopold Krzanowicz jako członek Towarzystwa Przyjaciół Bronowic, opublikował obszerny artykuł „Parafia Rzymsko-Katolicka pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie – Mydlnikach."
Zmarł w tydzień po poświęceniu kapliczki 3 października 2014r.