czwartek, 6 sierpnia 2015

Muzyka- pobudza w człowieku nowe sposoby wyrażania siebie

 

Rektorzy UPJPII ks. prof. dr hab. Wojciech Zyzak,  ks.kard. Stanisław Dziwisz - wielki kanclerz UPJPII i rektor Akademii Muzycznej w Krakowie prof. dr hab. Zdzisław Łapiński wystosowali list do Benedykta XVI, prosząc o uczynienie zaszczytu przyjęcia tytułów doktora honorowego obu uczelni. Papież odpowiedział: „Jednak propozycja przedstawiona mi przez Akademię Muzyczną w Krakowie i Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie to prawdziwy wyjątek. Jestem świadomy, że moje niewielkie teksty odnośnie Muzyki Kościelnej nie zasługują na takie wyróżnienie. Jednak radość, że mogę w ten sposób na nowo stanąć blisko czcigodnej i umiłowanej osoby Świętego Jana Pawła II jest tak wielka, że nie mogę powiedzieć < nie> w sprawie tego wyróżnienia. Przyjmuję zatem z wdzięcznością i radością doktorat honoris causa ze strony Waszych szanownych instytucji".

 

Benedykt XVI, papież emeryt, przyjął tytuł doktora honoris causa Akademii Muzycznej i Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie w dzień poświęcenia wawelskiej katedry 4 lipca 2015r. o godz. 10.00 w sali posiedzeń Castel Gandolfo. Sala była piękna, ściany pokryte były wytłaczanym wzorzystym jasno bordowym atłasem z wiszącymi gobelinami.

Wszyscy uczestnicy uroczystości 3 lipca modlili się pod przewodnictwem ks. Kardynała Stanisława Dziwisza przy grobie św. Jana Pawła II, śpiewał chór Psalmodia UPJPII oraz grał kwartet smyczkowy Ypsylon AM. Były to podniosłe i wzruszające wydarzenia, które na zawsze pozostaną inspirującą siłą naszej wiary.

Kard. Stanisław Dziwisz powiedział: „Ojcze Święty! Przede wszystkim pragnę wyrazić naszą ogromną radość z tego dzisiejszego, niecodziennego spotkania. Przywożę pozdrowienia od Kościoła Krakowskiego, który wdzięczny jest Waszej Świątobliwości za posługę papieską, za wielkie dziedzictwo nauczania, a także za życzliwość, z jaką się zawsze spotykaliśmy. Nie zapomnimy słów, które Ojciec Święty wypowiedział u nas 28 maja 2006 roku: <Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem!>

Uniwersytet Papieski Jana Pawła II, erygowany przez Waszą Świątobliwość 19 czerwca 2009 roku, oraz Akademia Muzyczna w Krakowie, postanowiły dać wyraz naszej zbiorowej wdzięczności i przyznać Ojcu Świętemu doktorat honoris causa. Przyjęcie w drodze wyjątku tego wyróżnienia traktujemy jako wyraz szacunku Waszej Świątobliwości dla świętego Jana Pawła II. On sam - święty Papież - był zawsze pełen wdzięczności dla swojego najbliższego współpracownika - Prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Jesteśmy pewni, że teraz spogląda na nas z wysoka i cieszy się z naszego spotkania".

Na podstawie przyjętych recenzji senaty obu uczelni zdecydowały o nadaniu tytułu doktora honoris causa Benedyktowi XVI. Dla Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie recenzje przygotowywali: ks. prof. dr hab. Andrzej Zając (UPJPII), ks. dr hab. Jacek Bramorski, prof. AM (Gdańsk) oraz prof. dr hab. Teresa Malecka (Akademia Muzyczna). Natomiast dla Akademii Muzycznej w Krakowie recenzje przygotowali: ks. prof. dr hab. Kazimierz Szymonik (Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie), ks. dr hab. Robert Tyrała (UPJPII) oraz bp. prof. dr hab. Tadeusz Pieronek (UPJPII).

Uroczystość rozpoczął chór -Gaude Mater Polonia, prowadził ją ks. dr hab. Robert Tyrała dyrektor Międzyuczelnianego Instytutu Muzyki Kościelnej.  Uczestniczyli w niej senaty obu uczelni i pracownicy naukowi. Miałem ten niezwykły zaszczyt być z moją rodziną. Przemówienia przeplatane były śpiewem chóru i grą kwartetu smyczkowego utworów Mozarta.

Laudację doktoranta wygłosił prof. dr hab. Stanisław Krawczyński: Najwyższy tytuł akademicki, jakim jest doktorat honoris causa, dwie uczelnie: Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie i Akademia Muzyczna w Krakowie nadają zawsze postaciom wybitnym w działalności naukowej czy artystycznej, pracującym na rzecz szeroko pojętego dobra. Są to jednocześnie osoby bliskie uczelnianym środowiskom ze względu na dążenie do tych samych wartości, jakie tworzą misje obu szkół wyższych. Idea wiary, dobra i piękna niezwykle silnie łączy postacie doktorów honorowych z ideami najwyższych wartości. Taką właśnie osobą wybitną i bliską nam wszystkim jest pontifex romanus emeritus Benedykt XVI. Sztuka, a zwłaszcza muzyka, jest naszemu wielkiemu Laureatowi szczególnie bliska. W swojej refleksji nad jej wartością Benedykt XVI określa kształt jej natury, zadania, jakie przed nią stoją, oraz funkcję, jaką pełni w Kościele. To właśnie dzięki niej człowiek w sposób szczególny może zbliżyć się do Boga, odkrywając Jego piękno, wszechogarniającą miłość i nieskończone dobro. Tak więc Ojciec Święty powierza muzykom kościelnym wyjątkowe zadanie, mówiąc: <Jesteście strażnikami piękna; dzięki swojemu talentowi możecie przemawiać do serca ludzkości, trafiać do indywidualnej i zbiorowej wrażliwości, rozbudzać marzenia i nadzieje […] Bądźcie zatem wdzięczni za otrzymane dary i w pełni świadomi wielkiej odpowiedzialności za ukazywanie piękna, za porozumiewanie się w pięknie i poprzez piękno!>. Odnajdywanie przez muzykę drogi prowadzącej do Boga staje się w teologii Benedykta XVI ciągłym dążeniem do Najwyższego Piękna, które pomaga pogłębiać szczególną z Nim więź. Staje się transcendentnym porozumieniem pomiędzy rzeczywistą Osobą Boga a pełnym oddania i miłości dążeniem człowieka do Niego jako Piękna w jedynej niezaprzeczalnej i niepodważalnej Prawdzie. Ojciec Święty w swojej teologicznej refleksji wskazuje na ścisły związek muzyki kościelnej z liturgią, ukazując ich zintegrowany eschatologiczny wymiar. Ich ścisłe zespolenie staje się, zdaniem Benedykta XVI, wniknięciem w najdoskonalszy wymiar rozumienia zależności człowieka od Boga. Pozwala każdemu, mimo licznych pokus otaczającej go rzeczywistości, szukać własnej drogi, którą zmierzać będzie do Niego i Jego wszechogarniającej miłości. Droga ta staje się więc źródłem rozwoju ludzkości, łaknącej i szukającej. Bez tego szeroko pojętego sposobu rozwoju człowiek nigdy nie osiągnie pełni człowieczeństwa. Dlatego w zespoleniu muzyki z liturgią należy upatrywać środka pozwalającego na wyjście poza granice płytkiego rytualizmu, będącego jedynie formą bez treści. To właśnie dzięki transcendentnej roli wzajemnie zespolonych muzyki i liturgii człowiek potrafi oprzeć się pokusie hipostazowania swojej wartości i wartości wspólnoty. Dla Benedykta XVI muzyka pełni rolę służebnej formy, narzędzia budującego nowy Lud Boży, którego głową jest Chrystus, a my wszyscy jego członkami. Bez muzyki każda forma liturgiczna staje się jedynie martwym rytuałem, zwykłym gestem bez związku z transcendencją, a każdy z nas traci bezcenną pomoc w rozwijaniu własnego człowieczeństwa prowadzącego go do Stwórcy. Benedykt XVI niezwykle szeroko ujmuje zakres teologiczny muzyki kościelnej: <to najwznioślejsza, służebna forma […] w której wypełnieniu nie musi się ona wyrzekać swojej artystycznej wielkości – przeciwnie, dopiero w ten sposób osiąga ją w pełni: oczyszcza zasypaną pyłem drogę do serca, do jego najgłębszego wnętrza, gdzie spotyka się bezpośrednio ze swoim Stwórcą i Odkupicielem. Wszędzie, gdzie to następuje, muzyka staje się drogą, która prowadzi do Jezusa – drogą, na której Bóg ukazuje nam swoje zbawienie>".

Bulle doktorskie wręczyli Prof. dr hab. Zdzisław Łapiński, Rektor Akademii Muzycznej w Krakowie Ks. Prof. dr hab. Wojciech Zyzak, Rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Papież emeryt, w swoim wykładzie doktorskim powiedział: „W tej chwili mogę jedynie wyrazić moje najszczersze i najserdeczniejsze podziękowania za wielki zaszczyt, jaki mi zgotowaliście przyznając doctoratus honoris causa. Dziękuję Wielkiemu Kanclerzowi, Jego Eminencji drogiemu Kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi i Władzom akademickim obu Uczelni. Cieszę się przede wszystkim, że w ten sposób jeszcze bardziej pogłębił się mój związek z Polską, z Krakowem, z ojczyzną naszego wielkiego świętego Jana Pawła II. Bez niego bowiem trudno sobie nawet wyobrazić moją drogę duchową i teologiczną. Swoim żywym przykładem ukazał on nam również, jak mogą się ze sobą łączyć radość wielkiej muzyki sakralnej i zadanie wspólnego uczestnictwa w liturgii, podniosła radość i pokorna prostota celebracji wiary .W latach posoborowych, z nową żarliwością ujawnił się bardzo stary spór w tej kwestii. Ja sam wychowałem się w rejonie Salzburga naznaczony wielką tradycją tego miasta. Było tam czymś naturalnym, że uroczyste Msze św. z towarzyszeniem chóru i orkiestry stanowiły integralną część naszego doświadczenia wiary w celebracji liturgii. Na trwałe, na przykład, wpisało się w moją pamięć, że skoro tylko zabrzmiały pierwsze nuty Mszy Koronacyjnej Mozarta, to jakby otwierało się niebo i można było bardzo głęboko odczuć obecność Pana. Jednakże obok tego obecny już był Ruch Liturgiczny, zwłaszcza za pośrednictwem jednego z naszych kapelanów, który później został wicerektorem, a następnie rektorem Wyższego Seminarium Duchownego we Fryzyndze. Później, podczas moich studiów w bawarskim Monachium, bardzo konkretnie coraz mocniej wnikałem w ruch liturgiczny poprzez wykłady profesora Josepha Paschera, jednego z najważniejszych ekspertów Soboru w tematyce liturgicznej, a zwłaszcza przez życie liturgiczne we wspólnocie seminaryjnej. Tak więc stopniowo wyczuwalne stało się napięcie między participatio actuosa [aktywnym uczestnictwem] zgodnym z liturgią a uroczystą muzyką, która otaczała działanie sakralne, chociaż jeszcze tego tak silnie nie dostrzegałem. W Konstytucji o Liturgii Soboru Watykańskiego II napisano bardzo wyraźnie: <Z największą troskliwością należy zachowywać i otaczać opieką skarbiec muzyki kościelnej>. Z drugiej strony tekst ten podkreśla jako podstawową kategorię liturgiczną participatio actuosa wszystkich wiernych w świętej czynności. To, co w soborowej Konstytucji jest jeszcze zgodnie złączone, później, w recepcji Soboru, było często stawiane w relacji dramatycznego napięcia. Znaczące środowiska Ruchu Liturgicznego utrzymywały, że dla wielkich dzieł chóralnych i dla mszy na orkiestrę w przyszłości miejsce będzie tylko w salach koncertowych, a nie w liturgii, gdzie może być miejsce tylko dla śpiewu i wspólnej modlitwy wiernych. Z drugiej strony było zakłopotanie z powodu zubożenia kulturowego Kościoła, które musiało stąd wynikać. Jak można pogodzić te dwie rzeczy? Jak realizować Sobór w jego całości? Takie pytania narzucały się mnie i wielu innym wiernym, zarówno ludziom prostym, jak i osobom posiadającym wykształcenie teologiczne.W tym momencie warto może postawić pytanie podstawowe: Czym właściwie jest muzyka? Skąd pochodzi i do czego zmierza? Myślę, że można wskazać trzy „miejsca", z których wypływa muzyka.Pierwszym jej źródłem jest doświadczenie miłości. Kiedy ludzie byli zauroczeni miłością, otwierał się im inny wymiar istnienia, nowa wielkość i perspektywa rzeczywistości.Pobudzała ona także do wyrażania siebie w nowy sposób. Poezja, śpiew i w ogóle muzyka zrodziły się z tego doświadczenia wstrząsu, z tego otwierania się nowego wymiaru życia.Drugim źródłem muzyki jest doświadczenie smutku, dotknięcie śmiercią, bólem i otchłaniami istnienia. Także i w tym przypadku otwierają się w przeciwnym kierunku nowe wymiary rzeczywistości, które nie mogą znaleźć odpowiedzi w samych tylko słowach.Wreszcie trzecim miejscem pochodzenia muzyki jest spotkanie z tym, co Boże, od początku w jakiejś mierze definiującym to, co ludzkie. Tu najbardziej jest obecne coś zupełnie innego i coś zupełnie wielkiego, co pobudza w człowieku nowe sposoby wyrażania siebie. Może da się powiedzieć, że w istocie także w dwóch pozostałych obszarach - miłości i śmierci - dotyka nas tajemnica Boga, a więc w tym sensie dotknięcie przez Boga stanowi w sumie źródło muzyki. To wzruszające, gdy dostrzegamy, że na przykład w Psalmach ludziom nie wystarcza już sam tylko śpiew i znajdujemy odwołanie do wszystkich instrumentów: rozbudzona zostaje ukryta muzyka stworzenia, jej tajemniczy język. Wraz z Psałterzem, w którym mamy do czynienia z dwoma motywami miłości i śmierci, znajdujemy się wprost u źródeł muzyki Kościoła Bożego. Można powiedzieć, że jakość muzyki zależy od czystości i wspaniałości spotkania z tym, co Boże, z doświadczeniem miłości i cierpienia. Im bardziej czyste i prawdziwe jest to doświadczenie, tym czystsza i wspanialsza będzie także muzyka, która z niego się rodzi i rozwija.

W tym miejscu chciałbym wyrazić myśl, która w ostatnim czasie pochłaniała mnie coraz bardziej, tym bardziej, im częściej różne kultury i religie wchodzą między sobą w relacje. W ramach najróżniejszych kultur i religii obecna jest wielka literatura, świetna architektura, malarstwo i wspaniałe rzeźby. I wszędzie jest także muzyka. A jednak w żadnym innym środowisku kulturalnym nie ma muzyki o wielkości dorównującej tej, która zrodziła się w kontekście wiary chrześcijańskiej: od Palestriny do Bacha, Haendla, aż po Mozarta, Beethovena i Brucknera. Muzyka zachodnia jest czymś wyjątkowym, nie mającym sobie równych w innych kulturach. To powinno skłonić nas do zastanowienia.

Oczywiście, muzyka zachodnia wykracza daleko poza dziedzinę religijną i kościelną. A jednak swoje najgłębsze źródło znajduje w liturgii, w spotkaniu z Bogiem. Jest to bardzo wyraźne u Bacha, dla którego chwała Boga stanowi w ostateczności cel całej muzyki. Wspaniała i czysta odpowiedź muzyki zachodniej rozwinęła się w spotkaniu z Bogiem, który w liturgii uobecnia się nam w Jezusie Chrystusie. Ta muzyka jest dla mnie wyrażeniem prawdy chrześcijaństwa. Tam, gdzie rozwija się taka odpowiedź, miało miejsce spotkanie z prawdą, z prawdziwym Stwórcą świata. Dlatego wielka muzyka sakralna jest rzeczywistością o randze teologicznej oraz o trwałym znaczeniu dla wiary całego chrześcijaństwa, chociaż nie jest konieczne, aby wykonywana była zawsze i wszędzie. Z drugiej jednak strony, jest również jasne, że nie może zniknąć z liturgii i że jej obecność może być szczególnym sposobem uczestnictwa w świętych obrzędach, w tajemnicy wiary.

Jeśli myślimy o liturgii celebrowanej przez świętego Jana Pawła II na każdym kontynencie, widzimy całą szerokość możliwości ekspresyjnych wiary w wydarzeniu liturgicznym. Widzimy także jak wspaniała muzyka tradycji zachodniej nie jest obca liturgii, ale w niej się zrodziła i rozwinęła, a w ten sposób nieustannie na nowo przyczynia się do jej kształtowania. Nie znamy przyszłości naszej kultury i muzyki sakralnej. Ale jedno jest jasne: tam, gdzie rzeczywiście zachodzi spotkanie z Bogiem żywym, który w Chrystusie przychodzi do nas, tam rodzi się i nieustannie na nowo się rozwija także odpowiedź, której piękno pochodzi z samej prawdy.

Działalność obydwu uczelni, które przyznają mi ten doktorat honoris causa, stanowi istotny przyczynek, aby wielki dar muzyki pochodzącej z tradycji wiary chrześcijańskiej pozostawał żywy i pomagał, by twórcza siła wiary także w przyszłości nie gasła. Za to wam wszystkim serdecznie dziękuję, nie tylko za zaszczyt, jakim mnie obdarzyliście, ale także za całą pracę, jaką wykonujecie w służbie pięknu wiary. Niech Pan was wszystkich błogosławi!"Wielkie brawa przerwał chór śpiewając Gaudeamus igitur. Na zakończenie wszyscy podeszliśmy do Ojca Świętego, przedstawiani przez ks. dr hab. Roberta Tyrałę, ucałowaliśmy pierścień i zamieniliśmy kilka słów. Widać było wielkie wzruszenie na twarzy papieża uściśnięcie dłoni, a potem oczekiwanie na słowa, których nie sposób było nie wypowiedzieć.