czwartek, 26 listopada 2015

160 lat istnienia i 150 lat odrodzenia po kasacie

160 lat istnienia i 150 lat odrodzenia po kasacie

 

Zgromadzenie Sióstr Świętego Feliksa z Kantalicjo Trzeciego Zakonu Regularnego Świętego Franciszka Serafickiego, przeżywało noc dziękczynieniai uwielbienia

 na  Jasnej Górze 19/20 listopada 2015 r., za 160 lat istnienia i 150 lat odrodzenia po kasacie.Założone  zostało 21 listopada 1855 roku w Warszawie przez bł. Marię Angelę Truszkowską. Jej poświęcone jest muzeum i archiwum przy ul Mikołajskiej 18 w Krakowie, otwarte w dni powszednie od 9 tej do 14 tej. Jest ono świadectwem olbrzymiej determinacji błogosławionej.

 Siostry prowadzą szkoły i przedszkola. Znana była w latach niedostatku tania  studencka kuchnia Sióstr Felicjanek przy ul. Smoleńsk 6. Była ona bardzo ceniona przez brać akademicką. Obecnie prowadzą siostry kuchnię dla bezdomnych i ubogich.

Siostry zaopiekowały się matką. św. Ojca Maksymiliana Marii Kolbe, która jako tercjarka franciszkańska dożyła tu ostatnich dni. Codziennie świeciła świecę na Plantach  przed figurą Matki Boskiej Zwycięskiej. Teraz czynią to siostry na tę pamiątkę.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Muzyka- pobudza w człowieku nowe sposoby wyrażania siebie

 

Rektorzy UPJPII ks. prof. dr hab. Wojciech Zyzak,  ks.kard. Stanisław Dziwisz - wielki kanclerz UPJPII i rektor Akademii Muzycznej w Krakowie prof. dr hab. Zdzisław Łapiński wystosowali list do Benedykta XVI, prosząc o uczynienie zaszczytu przyjęcia tytułów doktora honorowego obu uczelni. Papież odpowiedział: „Jednak propozycja przedstawiona mi przez Akademię Muzyczną w Krakowie i Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie to prawdziwy wyjątek. Jestem świadomy, że moje niewielkie teksty odnośnie Muzyki Kościelnej nie zasługują na takie wyróżnienie. Jednak radość, że mogę w ten sposób na nowo stanąć blisko czcigodnej i umiłowanej osoby Świętego Jana Pawła II jest tak wielka, że nie mogę powiedzieć < nie> w sprawie tego wyróżnienia. Przyjmuję zatem z wdzięcznością i radością doktorat honoris causa ze strony Waszych szanownych instytucji".

 

Benedykt XVI, papież emeryt, przyjął tytuł doktora honoris causa Akademii Muzycznej i Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie w dzień poświęcenia wawelskiej katedry 4 lipca 2015r. o godz. 10.00 w sali posiedzeń Castel Gandolfo. Sala była piękna, ściany pokryte były wytłaczanym wzorzystym jasno bordowym atłasem z wiszącymi gobelinami.

Wszyscy uczestnicy uroczystości 3 lipca modlili się pod przewodnictwem ks. Kardynała Stanisława Dziwisza przy grobie św. Jana Pawła II, śpiewał chór Psalmodia UPJPII oraz grał kwartet smyczkowy Ypsylon AM. Były to podniosłe i wzruszające wydarzenia, które na zawsze pozostaną inspirującą siłą naszej wiary.

Kard. Stanisław Dziwisz powiedział: „Ojcze Święty! Przede wszystkim pragnę wyrazić naszą ogromną radość z tego dzisiejszego, niecodziennego spotkania. Przywożę pozdrowienia od Kościoła Krakowskiego, który wdzięczny jest Waszej Świątobliwości za posługę papieską, za wielkie dziedzictwo nauczania, a także za życzliwość, z jaką się zawsze spotykaliśmy. Nie zapomnimy słów, które Ojciec Święty wypowiedział u nas 28 maja 2006 roku: <Kraków Karola Wojtyły i Kraków Jana Pawła II jest również moim Krakowem!>

Uniwersytet Papieski Jana Pawła II, erygowany przez Waszą Świątobliwość 19 czerwca 2009 roku, oraz Akademia Muzyczna w Krakowie, postanowiły dać wyraz naszej zbiorowej wdzięczności i przyznać Ojcu Świętemu doktorat honoris causa. Przyjęcie w drodze wyjątku tego wyróżnienia traktujemy jako wyraz szacunku Waszej Świątobliwości dla świętego Jana Pawła II. On sam - święty Papież - był zawsze pełen wdzięczności dla swojego najbliższego współpracownika - Prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Jesteśmy pewni, że teraz spogląda na nas z wysoka i cieszy się z naszego spotkania".

Na podstawie przyjętych recenzji senaty obu uczelni zdecydowały o nadaniu tytułu doktora honoris causa Benedyktowi XVI. Dla Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie recenzje przygotowywali: ks. prof. dr hab. Andrzej Zając (UPJPII), ks. dr hab. Jacek Bramorski, prof. AM (Gdańsk) oraz prof. dr hab. Teresa Malecka (Akademia Muzyczna). Natomiast dla Akademii Muzycznej w Krakowie recenzje przygotowali: ks. prof. dr hab. Kazimierz Szymonik (Uniwersytet Muzyczny im. Fryderyka Chopina w Warszawie), ks. dr hab. Robert Tyrała (UPJPII) oraz bp. prof. dr hab. Tadeusz Pieronek (UPJPII).

Uroczystość rozpoczął chór -Gaude Mater Polonia, prowadził ją ks. dr hab. Robert Tyrała dyrektor Międzyuczelnianego Instytutu Muzyki Kościelnej.  Uczestniczyli w niej senaty obu uczelni i pracownicy naukowi. Miałem ten niezwykły zaszczyt być z moją rodziną. Przemówienia przeplatane były śpiewem chóru i grą kwartetu smyczkowego utworów Mozarta.

Laudację doktoranta wygłosił prof. dr hab. Stanisław Krawczyński: Najwyższy tytuł akademicki, jakim jest doktorat honoris causa, dwie uczelnie: Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie i Akademia Muzyczna w Krakowie nadają zawsze postaciom wybitnym w działalności naukowej czy artystycznej, pracującym na rzecz szeroko pojętego dobra. Są to jednocześnie osoby bliskie uczelnianym środowiskom ze względu na dążenie do tych samych wartości, jakie tworzą misje obu szkół wyższych. Idea wiary, dobra i piękna niezwykle silnie łączy postacie doktorów honorowych z ideami najwyższych wartości. Taką właśnie osobą wybitną i bliską nam wszystkim jest pontifex romanus emeritus Benedykt XVI. Sztuka, a zwłaszcza muzyka, jest naszemu wielkiemu Laureatowi szczególnie bliska. W swojej refleksji nad jej wartością Benedykt XVI określa kształt jej natury, zadania, jakie przed nią stoją, oraz funkcję, jaką pełni w Kościele. To właśnie dzięki niej człowiek w sposób szczególny może zbliżyć się do Boga, odkrywając Jego piękno, wszechogarniającą miłość i nieskończone dobro. Tak więc Ojciec Święty powierza muzykom kościelnym wyjątkowe zadanie, mówiąc: <Jesteście strażnikami piękna; dzięki swojemu talentowi możecie przemawiać do serca ludzkości, trafiać do indywidualnej i zbiorowej wrażliwości, rozbudzać marzenia i nadzieje […] Bądźcie zatem wdzięczni za otrzymane dary i w pełni świadomi wielkiej odpowiedzialności za ukazywanie piękna, za porozumiewanie się w pięknie i poprzez piękno!>. Odnajdywanie przez muzykę drogi prowadzącej do Boga staje się w teologii Benedykta XVI ciągłym dążeniem do Najwyższego Piękna, które pomaga pogłębiać szczególną z Nim więź. Staje się transcendentnym porozumieniem pomiędzy rzeczywistą Osobą Boga a pełnym oddania i miłości dążeniem człowieka do Niego jako Piękna w jedynej niezaprzeczalnej i niepodważalnej Prawdzie. Ojciec Święty w swojej teologicznej refleksji wskazuje na ścisły związek muzyki kościelnej z liturgią, ukazując ich zintegrowany eschatologiczny wymiar. Ich ścisłe zespolenie staje się, zdaniem Benedykta XVI, wniknięciem w najdoskonalszy wymiar rozumienia zależności człowieka od Boga. Pozwala każdemu, mimo licznych pokus otaczającej go rzeczywistości, szukać własnej drogi, którą zmierzać będzie do Niego i Jego wszechogarniającej miłości. Droga ta staje się więc źródłem rozwoju ludzkości, łaknącej i szukającej. Bez tego szeroko pojętego sposobu rozwoju człowiek nigdy nie osiągnie pełni człowieczeństwa. Dlatego w zespoleniu muzyki z liturgią należy upatrywać środka pozwalającego na wyjście poza granice płytkiego rytualizmu, będącego jedynie formą bez treści. To właśnie dzięki transcendentnej roli wzajemnie zespolonych muzyki i liturgii człowiek potrafi oprzeć się pokusie hipostazowania swojej wartości i wartości wspólnoty. Dla Benedykta XVI muzyka pełni rolę służebnej formy, narzędzia budującego nowy Lud Boży, którego głową jest Chrystus, a my wszyscy jego członkami. Bez muzyki każda forma liturgiczna staje się jedynie martwym rytuałem, zwykłym gestem bez związku z transcendencją, a każdy z nas traci bezcenną pomoc w rozwijaniu własnego człowieczeństwa prowadzącego go do Stwórcy. Benedykt XVI niezwykle szeroko ujmuje zakres teologiczny muzyki kościelnej: <to najwznioślejsza, służebna forma […] w której wypełnieniu nie musi się ona wyrzekać swojej artystycznej wielkości – przeciwnie, dopiero w ten sposób osiąga ją w pełni: oczyszcza zasypaną pyłem drogę do serca, do jego najgłębszego wnętrza, gdzie spotyka się bezpośrednio ze swoim Stwórcą i Odkupicielem. Wszędzie, gdzie to następuje, muzyka staje się drogą, która prowadzi do Jezusa – drogą, na której Bóg ukazuje nam swoje zbawienie>".

Bulle doktorskie wręczyli Prof. dr hab. Zdzisław Łapiński, Rektor Akademii Muzycznej w Krakowie Ks. Prof. dr hab. Wojciech Zyzak, Rektor Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Papież emeryt, w swoim wykładzie doktorskim powiedział: „W tej chwili mogę jedynie wyrazić moje najszczersze i najserdeczniejsze podziękowania za wielki zaszczyt, jaki mi zgotowaliście przyznając doctoratus honoris causa. Dziękuję Wielkiemu Kanclerzowi, Jego Eminencji drogiemu Kardynałowi Stanisławowi Dziwiszowi i Władzom akademickim obu Uczelni. Cieszę się przede wszystkim, że w ten sposób jeszcze bardziej pogłębił się mój związek z Polską, z Krakowem, z ojczyzną naszego wielkiego świętego Jana Pawła II. Bez niego bowiem trudno sobie nawet wyobrazić moją drogę duchową i teologiczną. Swoim żywym przykładem ukazał on nam również, jak mogą się ze sobą łączyć radość wielkiej muzyki sakralnej i zadanie wspólnego uczestnictwa w liturgii, podniosła radość i pokorna prostota celebracji wiary .W latach posoborowych, z nową żarliwością ujawnił się bardzo stary spór w tej kwestii. Ja sam wychowałem się w rejonie Salzburga naznaczony wielką tradycją tego miasta. Było tam czymś naturalnym, że uroczyste Msze św. z towarzyszeniem chóru i orkiestry stanowiły integralną część naszego doświadczenia wiary w celebracji liturgii. Na trwałe, na przykład, wpisało się w moją pamięć, że skoro tylko zabrzmiały pierwsze nuty Mszy Koronacyjnej Mozarta, to jakby otwierało się niebo i można było bardzo głęboko odczuć obecność Pana. Jednakże obok tego obecny już był Ruch Liturgiczny, zwłaszcza za pośrednictwem jednego z naszych kapelanów, który później został wicerektorem, a następnie rektorem Wyższego Seminarium Duchownego we Fryzyndze. Później, podczas moich studiów w bawarskim Monachium, bardzo konkretnie coraz mocniej wnikałem w ruch liturgiczny poprzez wykłady profesora Josepha Paschera, jednego z najważniejszych ekspertów Soboru w tematyce liturgicznej, a zwłaszcza przez życie liturgiczne we wspólnocie seminaryjnej. Tak więc stopniowo wyczuwalne stało się napięcie między participatio actuosa [aktywnym uczestnictwem] zgodnym z liturgią a uroczystą muzyką, która otaczała działanie sakralne, chociaż jeszcze tego tak silnie nie dostrzegałem. W Konstytucji o Liturgii Soboru Watykańskiego II napisano bardzo wyraźnie: <Z największą troskliwością należy zachowywać i otaczać opieką skarbiec muzyki kościelnej>. Z drugiej strony tekst ten podkreśla jako podstawową kategorię liturgiczną participatio actuosa wszystkich wiernych w świętej czynności. To, co w soborowej Konstytucji jest jeszcze zgodnie złączone, później, w recepcji Soboru, było często stawiane w relacji dramatycznego napięcia. Znaczące środowiska Ruchu Liturgicznego utrzymywały, że dla wielkich dzieł chóralnych i dla mszy na orkiestrę w przyszłości miejsce będzie tylko w salach koncertowych, a nie w liturgii, gdzie może być miejsce tylko dla śpiewu i wspólnej modlitwy wiernych. Z drugiej strony było zakłopotanie z powodu zubożenia kulturowego Kościoła, które musiało stąd wynikać. Jak można pogodzić te dwie rzeczy? Jak realizować Sobór w jego całości? Takie pytania narzucały się mnie i wielu innym wiernym, zarówno ludziom prostym, jak i osobom posiadającym wykształcenie teologiczne.W tym momencie warto może postawić pytanie podstawowe: Czym właściwie jest muzyka? Skąd pochodzi i do czego zmierza? Myślę, że można wskazać trzy „miejsca", z których wypływa muzyka.Pierwszym jej źródłem jest doświadczenie miłości. Kiedy ludzie byli zauroczeni miłością, otwierał się im inny wymiar istnienia, nowa wielkość i perspektywa rzeczywistości.Pobudzała ona także do wyrażania siebie w nowy sposób. Poezja, śpiew i w ogóle muzyka zrodziły się z tego doświadczenia wstrząsu, z tego otwierania się nowego wymiaru życia.Drugim źródłem muzyki jest doświadczenie smutku, dotknięcie śmiercią, bólem i otchłaniami istnienia. Także i w tym przypadku otwierają się w przeciwnym kierunku nowe wymiary rzeczywistości, które nie mogą znaleźć odpowiedzi w samych tylko słowach.Wreszcie trzecim miejscem pochodzenia muzyki jest spotkanie z tym, co Boże, od początku w jakiejś mierze definiującym to, co ludzkie. Tu najbardziej jest obecne coś zupełnie innego i coś zupełnie wielkiego, co pobudza w człowieku nowe sposoby wyrażania siebie. Może da się powiedzieć, że w istocie także w dwóch pozostałych obszarach - miłości i śmierci - dotyka nas tajemnica Boga, a więc w tym sensie dotknięcie przez Boga stanowi w sumie źródło muzyki. To wzruszające, gdy dostrzegamy, że na przykład w Psalmach ludziom nie wystarcza już sam tylko śpiew i znajdujemy odwołanie do wszystkich instrumentów: rozbudzona zostaje ukryta muzyka stworzenia, jej tajemniczy język. Wraz z Psałterzem, w którym mamy do czynienia z dwoma motywami miłości i śmierci, znajdujemy się wprost u źródeł muzyki Kościoła Bożego. Można powiedzieć, że jakość muzyki zależy od czystości i wspaniałości spotkania z tym, co Boże, z doświadczeniem miłości i cierpienia. Im bardziej czyste i prawdziwe jest to doświadczenie, tym czystsza i wspanialsza będzie także muzyka, która z niego się rodzi i rozwija.

W tym miejscu chciałbym wyrazić myśl, która w ostatnim czasie pochłaniała mnie coraz bardziej, tym bardziej, im częściej różne kultury i religie wchodzą między sobą w relacje. W ramach najróżniejszych kultur i religii obecna jest wielka literatura, świetna architektura, malarstwo i wspaniałe rzeźby. I wszędzie jest także muzyka. A jednak w żadnym innym środowisku kulturalnym nie ma muzyki o wielkości dorównującej tej, która zrodziła się w kontekście wiary chrześcijańskiej: od Palestriny do Bacha, Haendla, aż po Mozarta, Beethovena i Brucknera. Muzyka zachodnia jest czymś wyjątkowym, nie mającym sobie równych w innych kulturach. To powinno skłonić nas do zastanowienia.

Oczywiście, muzyka zachodnia wykracza daleko poza dziedzinę religijną i kościelną. A jednak swoje najgłębsze źródło znajduje w liturgii, w spotkaniu z Bogiem. Jest to bardzo wyraźne u Bacha, dla którego chwała Boga stanowi w ostateczności cel całej muzyki. Wspaniała i czysta odpowiedź muzyki zachodniej rozwinęła się w spotkaniu z Bogiem, który w liturgii uobecnia się nam w Jezusie Chrystusie. Ta muzyka jest dla mnie wyrażeniem prawdy chrześcijaństwa. Tam, gdzie rozwija się taka odpowiedź, miało miejsce spotkanie z prawdą, z prawdziwym Stwórcą świata. Dlatego wielka muzyka sakralna jest rzeczywistością o randze teologicznej oraz o trwałym znaczeniu dla wiary całego chrześcijaństwa, chociaż nie jest konieczne, aby wykonywana była zawsze i wszędzie. Z drugiej jednak strony, jest również jasne, że nie może zniknąć z liturgii i że jej obecność może być szczególnym sposobem uczestnictwa w świętych obrzędach, w tajemnicy wiary.

Jeśli myślimy o liturgii celebrowanej przez świętego Jana Pawła II na każdym kontynencie, widzimy całą szerokość możliwości ekspresyjnych wiary w wydarzeniu liturgicznym. Widzimy także jak wspaniała muzyka tradycji zachodniej nie jest obca liturgii, ale w niej się zrodziła i rozwinęła, a w ten sposób nieustannie na nowo przyczynia się do jej kształtowania. Nie znamy przyszłości naszej kultury i muzyki sakralnej. Ale jedno jest jasne: tam, gdzie rzeczywiście zachodzi spotkanie z Bogiem żywym, który w Chrystusie przychodzi do nas, tam rodzi się i nieustannie na nowo się rozwija także odpowiedź, której piękno pochodzi z samej prawdy.

Działalność obydwu uczelni, które przyznają mi ten doktorat honoris causa, stanowi istotny przyczynek, aby wielki dar muzyki pochodzącej z tradycji wiary chrześcijańskiej pozostawał żywy i pomagał, by twórcza siła wiary także w przyszłości nie gasła. Za to wam wszystkim serdecznie dziękuję, nie tylko za zaszczyt, jakim mnie obdarzyliście, ale także za całą pracę, jaką wykonujecie w służbie pięknu wiary. Niech Pan was wszystkich błogosławi!"Wielkie brawa przerwał chór śpiewając Gaudeamus igitur. Na zakończenie wszyscy podeszliśmy do Ojca Świętego, przedstawiani przez ks. dr hab. Roberta Tyrałę, ucałowaliśmy pierścień i zamieniliśmy kilka słów. Widać było wielkie wzruszenie na twarzy papieża uściśnięcie dłoni, a potem oczekiwanie na słowa, których nie sposób było nie wypowiedzieć.

Osoby konsekrowane o których nie wiemy

Sześć lat temu odbyło się spotkanie wspólnot i stowarzyszeń kościelnych z ks. Stanisławem kardynałem Dziwiszem. Uczestniczyły w nim dwie panie, które opowiadały o swojej działalności apostolskiej opiece nad zagubioną młodzieżą. Reprezentowały grupę kobiet poświęconych Chrystusowi. Dowiedziałem się , że są to „ Dziewice Konsekrowane" .

By skuteczne pomagać, potrzebne jest wsparcie Kościoła, tworzą odrębną formę życia konsekrowanego, uznawaną również przez prawo kanoniczne (KPK 604 § 1).

Mają one do wyboru różne formy życia: mogą żyć osobno, w rodzinie, mogą się zrzeszać (KPK 604 § 2) lub żyć w duchowej symbiozie z jakąś rodziną zakonną, aby w ten sposób zapewnić sobie większą pomoc duchową. Dziewice konsekrowane żyjąc w świecie i prowadząc tryb życia indywidualny, poza wspólnotą, nie podlegają żadnym strukturom życia wspólnotowego. Nie posiadają więc ani reguły, według której mają żyć, ani przełożonych, którym by podlegały. Chociaż prowadzą świecki styl życia, to nie jest on stylem laickim.

Dziewice konsekrowane mają swój charyzmat życia konsekrowanego. Ich konsekracja, na własne życzenie dokonuje się poprzez pośrednictwo Kościoła, reprezentowanego w osobie biskupa, który dopuszcza je do obrzędu. Stan dziewic, jest

najstarszą formą życia konsekrowanego w Kościele.

„Dziewica Maryja jaśnieje jako wzór dla tych wszystkich, którzy całym sercem powierzają się Bożym obietnicom"  - Jan Paweł II

Czytamy w encyklice Maryjnej Jana Pawła II, że Maryja jest pierwszą, do której Jezus powiedział „Pójdź za Mną".

W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 1970 r., zostały oficjalnie opublikowane w Rzymie odnowione obrzędy konsekracji dziewic. Dziewice konsekrowane przez biskupa łączą się szczególnie z Kościołem lokalnym, któremu służą z poświęceniem, chociaż pozostają w świecie. Zasadnicza jednak różnica między zakonnicami a dziewicami konsekrowanymi, wynika z profesji zakonnej i obrzędu konsekracji dziewic. Życie zakonnicy polega na pogłębieniu powołania chrzcielnego i w konsekwencji wymiaru kościelnego. W wypadku dziewicy konsekrowanej akcent położony jest na pierwszym miejscu na bycie nadprzyrodzonym znakiem miłości oblubieńczej Chrystusa do Kościoła; i na drugim miejscu bycie znakiem życia przyszłego, aby nie zatrzymując się na stworzeniach, kochać z całego serca Chrystusa i Jego Kościół, żyjąc w świecie. Przyjmuje postawę służby. Jest otwarta na różne potrzeby Kościoła lokalnego i począwszy od własnej parafii, oddaje się do dyspozycji, nawet jeśli nie prowadzi specyficznego apostolatu. Podlega bezpośrednio biskupowi.

W Polsce jest ich zaledwie sto, na całym świecie kilka tysięcy, w naszej Archidiecezji dziesięć.Odbędzie się Międzynarodowe Sympozjum dla Ordo Virginum i Eucharystia na zakończenie Roku Życia Konsekrowanego w Bazylice Św. Piotra.

środa, 28 stycznia 2015

Jaka rodzina taka Ojczyzna

 

W adhortacji apostolskiej Jana Pawła II "Familiaris Consortio" czytamy, że: "Kościół, świadomy tego, że małżeństwo i rodzina stanowią jedno z najcenniejszych dóbr ludzkości, pragnie nieść swoją naukę i zaofiarować pomoc tym, którzy znając wartości małżeństwa i rodzinny, starają się pozostać im wierni; tym, którzy w niepewności i niepokoju poszukują prawdy; i tym, którzy niesłusznie napotykają na przeszkody w realizowaniu własnej wizji rodziny" (FC 1).

Dla rodziny ojcostwo to fundament jej funkcjonowania, zarówno pod względem bytowym, moralnym i duchowym. W rodzinach, które na nim budowały, panowała zawsze harmonia i ład a dzieci osiągały życiowe sukcesy, ponieważ miały wzorce. A takimi są: autorytet ojca pielęgnowany w obrazie dziecka przez matkę a zarazem kochającą żonę, która zdobywa w ten sposób miłość i szacunek dzieci. Roztropność ojca i miłość matki, łagodzi spory rodzinne. Zapobiegliwość i troska o dom, stwarzają poczucie bezpieczeństwa rodziny.

Brak rodzinnego dialogu w każdej a tym bardziej ważnej sprawie rodzi napięcie. Taka sytuacja zwykle prowadzi w ucieczkę do alkoholizmu, jest powodem bolesnych dla dzieci awantur i rozstań małżonków. Docenienie wartości ojcostwa, przez członków rodziny, to ważny motyw w jej prawidłowym rozwoju duchowym i funkcjonowaniu społecznym.

Wychowywanie dzieci zaczyna się od początku powstania płodu. Troska męża o ciężarną żonę, spokój i bezpieczeństwo to szansa na narodziny dziecka spokojnego. Umiejętności ukazania dobra i unikania zła, a nie straszenia nim, to klucz prawidłowego wartościowania oparty na własnym przykładzie spokojnego głosu, okazywania szacunku i miłości. Pozytywny stosunek do ludzi, a nie krytykancki, nastawiony na wspieranie ich w biedzie tej psychicznej i materialnej, wyzwala w dzieciach piękną cechę ofiarności i otwarcia na świat. Sposób odnoszenia się do dzieci nie po przez oskarżanie, ale przez upomnienie mobilizujące ich do działania, zamiast „ jesteś niegrzeczny" powiedzieć „bądź grzeczny", to kuźnia silnych charakterów, pozbawionych kompleksów. Dobre wychowanie polega nade wszystko na akceptacji dziecka, powiedzenie „nie kocham ciebie, bo jesteś niegrzeczny" może wyzwolić u dziecka niechęć lub nawet uraz rzutujący na jego dalszy rozwój psychiczny. Złe nastroje nie przerzucajmy na dzieci wyładowując swoje emocje. Karcenie klapsem nie może mieć charakteru agresywnego i być wyzwoleniem złości rodzica. Dziecko po przez odczucie bólu (ale nie dotkliwego) uświadamia sobie jaki to ból sprawiło rodzicom i stanowi to ostrzeżenie przed popełnianiem dalszych błędów. Pełne uczestnictwo we Mszy Świętej, comiesięczna Spowiedź Święta – to realna pomoc w utrzymaniu się na powierzchni świata, którego „wolność" może każdego pochłonąć nie dając mu nic w zamian.

"Cudownym zamysłem Bożym żył (w Świętej Rodzinie z Nazaretu) ukryty przez długie lata Syn Boży: jest ona pierwowzorem i przykładem wszystkich rodzin chrześcijańskich. Rodzina, jedyna na świecie, ta która wiodła nieznane i ciche życie w małym miasteczku palestyńskim; która doświadczyła ubóstwa, prześladowań, wygnania; która wielbiła Boga w sposób nieporównywalnie wzniosły i czysty, nie omieszka wspomagać wszystkie rodziny chrześcijańskie, co więcej, wszystkie rodziny świata w wierności codziennym obowiązkom, w przezwyciężaniu niepokojów i udręczeń życiowych, w wielkodusznym otwarciu się na potrzeby innych, w radosnym wypełnianiu planu Bożego" (Jan Paweł II).

            Często trudności w życiu rodzinnym spowodowane są własnym " ja" formowanym przez nie zawsze zdrowe tradycje pokoleniowe małżonka, czy małżonki, brak tolerancji i  niechęć do zmiany swoich przyzwyczajeń. Zgubą jest także autokratyczne podejście wychowawcze eliminujące rolę drugiego współmałżonka ( tu można powiedzieć o początkach patologii). Często rodziny dotykają trudności materialne bezrobocie, alkoholizm. Nie może to być przyczyną umniejszania wartości małżonków w oczach dzieci, takie podejście jest zdecydowanie antywychowawcze i prowadzi do spaczenia obrazu świata w oczach dziecka w aspekcie przykazania miłości. Brak normalnej ludzkiej czułości wśród rodziców w oczach dzieci, prowadzi w ich późniejszym dorosłym życiu do oziębłości uczuciowej. Nie sposób w tak krótkim artykule powiedzieć o wszystkich przyczynach problemów czy konfliktów rodzinnych, generalnie zapominamy przez moment, że jesteśmy ludźmi i to ludźmi wierzącymi  i tylko wzajemny szacunek i pielęgnowanie tradycji historycznych, rodzinnych dają podstawę  w wychowaniu młodego Polaka.